Blog

8 marca

Każdego roku nadchodzi taki dzień, gdy, niezależnie od poglądów politycznych i zapatrywań społecznych, każdy chłopiec, mały czy duży, łazi po mieście z kwiatkiem i wcale się tego nie wstydzi. Pamiętam czasy, gdy był to goździk. W wersji rozszerzonej zaopatrzony w gałązkę asparagusa i szeleszczący celofan. Dziś mamy większy wybór, dla...
Zobacz więcej

Po prostu ametyst

  • ARK_0627
  • ARK_0634
  • ARK_0630
  • ARK_0631
  • ARK_0621

Ponieważ już wcześniej pochwaliliśmy się, że piszemy, jeździmy na rowerach i zwiedzamy okolice, fotografując prześliczne okoliczności przyrody i nie tylko, dziś odkryjemy przed wami kolejną kartę.

Tak, tak, zainteresowań mamy na pęczki i jeszcze trochę pochowanych w workach. Dziś przyznajemy, tak, lubimy kamienie. Nie, żeby zaraz paskudny fetysz, albo wybijanie sąsiedzkich okien. Po prostu, zbieramy minerały. Kamienie, które (być może tylko w naszych i tysiącach oczu fascynatów) są piękne, eleganckie i trochę magiczne. No dobra, w to, że są magiczne, wierzy tylko połowa z nas. Nie powiemy, która, bo nie mamy w zwyczaju tak dużo o sobie ujawniać.

Poznajcie ametyst. Kamień niezwykły i fioletowy .

ARK_0627

Dobra, powiemy o ametyście troszeczkę więcej.
Kropla fioletu zastygła w skale ( czasem też staramy się być poetyccy 🙂 ). Przepiękny, już w starożytności doceniany przez Greków, którzy wysoko cenili nie tylko jego walory estetyczne, ale wierzyli też w bardzo pragmatyczne właściwości tego minerału. Greccy dostojnicy nader chętnie pijali wino z ametystowych kielichów, gdyż kamień ów słynął z tego, że chroni przed alkoholowym odurzeniem i pozwala zachować czystość umysłu.

Zapewne i dziś, niejedna zapobiegliwa żona z przyjemnością potraktowałaby swego małżonka niczym czystej krwi Greka i zapewniła sobie przytomność ślubnego podczas rodzinnego spotkania. Owym żartownisiom spieszę donieść, że wcale, ale to wcale nie trzeba zamawiać kielicha z czystego ametystu i naprędce wymyślać odpowiedzi na pełne zdziwienia pytania małżonka:
– No, ale dlaczego mam pić wódkę z niebieskiej szklanki? Wszyscy piją z kieliszków, dlaczego ja ze szklanki?
Wystarczy, drogie panie, niewielki (choć na tyle duży, by rozochocony biesiadnik nie połknął go przypadkiem, nie zakrztusił się i sam nie przybrał intensywnie śliwkowej barwy na licu – który to kolor, skądinąd piękny, na twarzach jest zdecydowanie niepożądany) kamyk, który wrzucamy do naczynia małżonka. Kto spostrzegawczy, pewnie powie:
Głupio baba gada. Jak mam staremu wrzucić kamień do kieliszka i to jeszcze w rozmiarze, by ten go nie zauważył i w dodatku nie połknął?
I słusznie powie. Nie da się. Jak ktoś sposób odkryje, niech się nim podzieli. Mi do głowy przychodzi tylko zamiana kieliszków na kubki, ale mam wątpliwości, czy taka operacja jest aby na pewno w naszym interesie.
Prozaicznie:
Przezroczysta odmiana kwarcu mlecznego (SiO2) o zabarwieniu fioletowym (barwę zawdzięcza obecności żelaza i promieniowaniu radioaktywnemu).
Biżuteria z ametystami najpiękniej prezentuje się w świetle naturalnym, w sztucznym traci nieco ze swojego uroku ze względu na spektrum światła ubogie w pasmo fioletu. Warto też mieć na uwadze, że ametyst powoli, acz systematycznie, pod wpływem światła traci intensywność swej barwy. Dlatego, w starej biżuterii, ametysty są bledsze i mniej nasycone kolorem niż okazy świeżo wydobyte.
Ezoterycznie:
Ametystom przypisuje się mnóstwo magicznych i zdrowotnych właściwości. Potęguje intuicję, wzmacnia zdolności parapsychiczne, rozbudza uczucia u płci przeciwnej, uspokaja emocje i pomaga je kontrolować, leczy nerwice, bóle głowy, przyspiesza regenerację, zalecany przy problemach z bezsennością, oczyszcza krew, wspomaga pracę gruczołów. Jest symbolem czystości duchowej i fizycznej. Ponoć likwiduje, u noszących go, złe myśli i nieszczere intencje. I dlatego są rewelacyjnym prezentem dla teściowej. I dla teścia. W ogóle, warto zasypać ich ametystami. Najlepiej kilkoma tonami prosto z wywrotki 🙂
Jako talizman chronił przed trucizną. Służył też za swoisty barometr. Ponoć zmiana jego barwy w ciągu dnia zwiastuje wiatry i burze.
W celach leczniczych należy natrzeć nim skronie i położyć między brwiami. Później schować pod poduszką.
Woda ametystowa ma ponoć rewelacyjny wpływ na naszą cerę, a niektórzy zalecają wkładanie kamienia do słoiczka z kremem by wzbogacić jego właściwości.
I wszystko już wiemy. Wkładamy go w kieliszki, do kremów, do wody i pod poduszkę, nacieramy nim skronie. Nie nacieramy teściów.
UWAGA!!!
Wiadomości zawarte w artykule w większości pochodzą z internetu. Odpowiedzialność za działanie bądź niedziałanie sporządzonych preparatów spoczywa więc na nim, a nie na nas 🙂

Spis treści

 

Udko kurczaka, ogórek kiszony i rower

  • DSC_2573
  • ARK_0318
  • DSC_0527
  • DSC_0566
  • DSC_0715
  • DSC_0733
  • DSC_4321
  • Monika-022
  • P2280004
  • P2280005



Tak sobie myślę, że życie jest jednak zaskakujące.
Kilka dni temu, gdy przyszedłem do domu, żona postawiła przede mną obiad, a sama, zamiast zająć się swoimi kobiecymi rozrywkami, usiadła przede mną i łypie. Na mnie łypie. Ha, pomyślałem sobie, coś knuje, już ja to łypanie znam. Nie będę się odzywał, co jej będę ułatwiał. Jak ją znam, zaraz sama zacznie. Tak mimochodem, że niby przypadkiem, że właśnie jej przyszło do głowy.
– A wiesz, że chorobie wieńcowej sprzyja siedzący tryb życia? – wypaliła.
Właśnie wgryzałem się w kurzęce udko, więc nijak odpowiedzieć nie mogłem. Wzruszyłem ramionami, wytrzeszczyłem oczy i natychmiast aromatyczną tłustość zagryzłem kiszonym ogórkiem. W końcu, warzywa są zdrowe, każdy to wie. Przeżuwając, zastanawiałem się, jak delikatnie zwrócić jej uwagę na niestosowność takich komentarzy. Zwłaszcza podczas posiłku. Ale, nim zdążyłem przełknąć, wywnioskowałem z jej monologu, że już doszyliśmy do wniosku, że przytyłem, że w ogóle się nie ruszam, a w moim wieku to bardzo niezdrowo jest, tak się nie ruszać, i właściwie, to przydałby mi się rower, a skoro już i tak będę jeździł, możemy jeździć razem.
Chapnąłem resztę nieszczęsnego ogórka i uznałem, że się nie będę odzywał, jeszcze zaordynuje dietę. Odpaliłem komputer i zacząłem szukać niezbędnego sprzętu. Dziwne, godzinę wcześniej nie miałem pojęcia, że tyle rzeczy jest mi niezbędnych do życia. Aha, wiecie, że kolor kasku można dobrać kolorystycznie do ramy?
Właśnie wróciliśmy z pierwszej wycieczki. Prosto ze sklepu poszusowaliśmy do parku. Prędkości zawrotnych nie było mi dane rozwinąć, ale i tak było miło. I trochę chłodno.
Na tyle chłodno, że fotki zamieszczę niebawem.

Aktualizacja 2016-02-29

Oto i obiecane fotki, na których możecie zobaczyć krajobrazy legnickiego parku jak i wehikuł, którym się przemieszczałem.

Spis treści

Arek obiektywem – Wąwóz Myśliborski

  • Obraz-033
  • Obraz-059
  • Obraz-070
  • Obraz-075
  • Obraz-083
  • Obraz-094

Zorganizowali mi sobotę. Co z tego, że cały tydzień uczciwie i ciężko pracuję, snując fantazje na temat weekendowego nieróbstwa i relaksu?

No nie może sobie człowiek poleżeć na kanapie i popatrzeć w telewizor. A pokazują prawdziwe cuda. Sporty zimowe, proszę państwa. Tylko piwko, serniczek, puchaty jak poduszka, i delektowanie się specjałami, gdy inni, to znaczy, ci w telewizji, męczą się na stokach i szlakach.
Tak sobie wymarzyłem i tak zaplanowałem. Kupiłem już nawet sześciopaka i sernik… i rower.

Się babie zachciało jeździć. Wspominałem, że nie umie? Nie wspominałem, zatem mówię teraz. Trzeba naumieć. Cóż było czynić? Zapakowałem towarzystwo w samochód, wcisnąłem rower do bagażnika i miast podziwiać wyczyny sportowców, tłumaczyłem, dlaczego nie należy patrzeć na kółko, a przed siebie, że przerzutka nie jest elementem złośliwie dodanym przez producenta, który ma zwiększyć wagę i stopień komplikacji sprzętu, że kask nie musi kolorystycznie pasować do butów, a naciśnięcie hamulca wcale nie spowoduje, że rowerzysta przeleci nad kierownicą i wbije się twarzą w przydrożne zarośla rozmazując makijaż i niszcząc fryzurę.
Ale i tak było przyjemnie. Wąwóz Myśliborski koło Jawora, jak zawsze, malowniczy, choć dziś nieco błotnisty i wietrzny.
Zapraszam do podziwiania, i na zdjęciach, i osobiście.

Spis treści