U pani Pogorzelskiej.

Pani Pogorzelska, nie zważając na spojrzenia gości, zanosiła się gardłowym śmiechem. Skóra na jej szyi napięła się i nieładnie błyszczała w świetle kandelabrów. Choć na co dzień z uporem szkolonego w myśliwskiej sztuce wyżła tropiła każdą niestosowność i niezręczność, dziś nie w głowie jej były pozór i ton. Nie obchodziły jej tłoczące się wokół panie, ni ich skrywane za kieliszkami likieru uśmieszki. Dziś pani Pogorzelska miała przed sobą fascynującego mężczyznę. Smaczku dodawał mu nimb tajemniczości spowijający rustykalną sylwetkę gościa szczelniej niż zimowy płaszcz. A nic tak nie podniecało i nie rozbudzało wyobraźni pani Pogorzelskiej jak tajemnica i sekret.

Znajomy pani Anieli, uparcie podawał się za fabrycznego robotnika i kazał zwracać się do siebie plebejskim aliasem Mieczysław. Przyciągał spojrzenia nie tylko nieładną marynarką i zbyt krótkimi nogawkami spodni, ale też szerokimi barkami i masywnym karkiem, które pięknie dopełniały jego incognito. Gdy oddychał, jego potężna klatka piersiowa zdawała się rozsadzać koszulę, a gdy poznaczone odciskami dłonie zwijał w pięści, ich rozmiar przypominał bochny dobrze wypieczonego chleba. Po cichu pani Pogorzelska liczyła, że ktoś z towarzystwa rozpozna tajemniczego przybysza, ale albo nikt go nie poznał, albo nie zechciał podzielić się z gospodynią wiedzą. Aniela milczała jak zaklęta i tylko nieznacznym uśmieszkiem dawała kuzynce do zrozumienia, że pan Mieczysław jest personą wybitnie niebanalną.

Za to Miecio był zachwycony. Salon willi pani Pogorzelskiej wydał mu się pałacową salą. Po prawdzie nigdy w żadnym pałacu nie był, ale właśnie tak go sobie wyobrażał. Błyszczące lakierem meble. Kredensiki ledwo utrzymujące na wiotkich nóżkach ciężar rżniętych kryształów i kolorowego szkła. Skrzące się lodem szklane wisiory żyrandoli i towarzystwo. Początkowo pan Miecio czuł się nieswojo, zwłaszcza gdy otoczyły go dystyngowane panie, ale po szklance burbona, wypitej do cygara, poczuł się swobodnie i bardzo na miejscu. Uśmiechał się łaskawie, poprawiał wypomadowany wąs i rzucał zasłyszanymi w fabryce facecjami, a wymyślnie ufryzowane głowy kobiet kiwały się w przód i w tył, gdy ich właścicielki chichotały jak pensjonarki, chwaląc bezpośredniość i rubaszność jego dowcipu.

Babcia Aniela śmiała się równie ochoczo, choć bawiło ją coś zupełnie innego.

Pani Pogorzelska, zdecydowana rozwikłać zagadkę pochodzenia gościa, nie odstępowała go na krok i wraz z upływającymi godzinami, coraz ciężej zwieszała się na jego ramieniu i coraz swobodniej dotykała muskularnego ramienia. A ponieważ nic tak nie podnieca jak tajemnica, z każdą chwilą Mieczysław wydawał jej się coraz atrakcyjniejszy. Pilnowała, by żadna z pań nie zbliżyła się zanadto do gościa. Uważnie słuchała wygłaszanych z plebejską swadą anegdot i zachodziła w głowę, kim może być ta tajemnicza, podniecająca persona.

Gzie znajduje się willa pani Pogorzelskiej?

Spis treści
Wcześniejszy odcinek
Następny odcinek

ul. Złotoryjska, budynek na skrzyżowaniu ulic: Złotoryjskiej i Piechoty

No Comments Yet.

Leave a comment