O mojej silnej woli…

DSC_3448x

Przyznaję, dieta łatwa nie jest. Nie wiedziałam, że problemy zaczną się już na samym początku. I to jakie problemy…

– Jasne, że możesz wyrzucić – powiedział mój mąż, gdy podzieliłam się z nim pomysłem. – Wyrzuć, oddaj biednym, zrób co chcesz, tylko moich rzeczy nie ruszaj.

Uradowana, że znalazłam w nim oparcie i pełne zrozumienie, wywaliłam wszystko. No, prawie wszystko. Zostawiłam rosół i jego rzeczy, czyli przynęty, zanęty i takie czerwone kulki, którymi dokarmia ryby podczas wędkarskich wojaży. Kupiłam kapustę, marchewki i kilka rodzajów sałat. Obładowana zielskiem natychmiast poczułam się szczupła i atrakcyjna. Taka dyndająca z reklamówki marchewkowa nać działa wspaniale na psychikę. Polecam spróbować.

Szlam sobie lekko. Świat był piękny, dobry i pełen kolorów. Po lewej skwerek z drzewkami, po prawej komis, oddział banku i cukiernia. Moja ulubiona. Pomyślałam, że skoro już tak poważnie się biorę za dietę, to na zachętę kupię sobie eklera. No, nie tylko sobie, mężowi też. Przecież nie będę się sama objadać. Kupiłam więc dwa. Pachniały bosko i miały tę uroczą cukrową glazurę na górnej części.

Na skrzyżowaniu musiałam zawrócić, bo zdążyłam zjeść oba. Wracam. Tłumaczę ekspedientce w czym problem.

– To może dać pani cztery? – pyta a pulchne policzki rozjeżdżają się jej na boki w pełnym zrozumienia uśmiechu.

– A, niech będą cztery – zgadzam się po krótkim wahaniu i też rozjeżdżam swoje policzki, bo pani jest miła, eklery pyszne a ja przecież na tej sałacie, kapuście, a przecież świeci słońce…

Po drodze byłam twarda. Nawet na nie nie spojrzałam. Zjadłam w domu…

Spis treści

2 Responses

  1. BARDZO CIEKAWY I WCIĄGAJĄCY OPIS ZDJĘĆ A ZDJĘCIA PRZYRODY TO MOJA ULUBIONA TEMATYKA PROSZĘ O WIĘCEJ POZDRAWIAM.

    • Postaramy się spełnić życzenie 🙂

Leave a comment