Organy Wielisławskie
Za każdym razem, gdy jechaliśmy do Szklarskiej Poręby, mijaliśmy niezwykłą formację skalną. Przez lata obiecywaliśmy sobie, że następnym razem, za tydzień, za miesiąc, w bliżej nieokreślonej przyszłości, zatrzymamy się właśnie tutaj i obejrzymy z bliska urwisko. Aż nadszedł dzień, gdy zdecydowaliśmy, że już najwyższy czas, że nie ma sensu dłużej tego odkładać, że jak nie dziś, to właściwie kiedy?
Aparaty do plecaków i w drogę. Pomiędzy wsią Różana a miejscowością Sędziszowa zjechaliśmy w kierunku młyna. Pierwsze zaskoczenie, elegancki parking i informacja, że teren jest prywatny. Nie wiedzieliśmy, czy wolno nam się tu zatrzymać, ale bez problemów znaleźliśmy właścicieli hotelu i okolicznych terenów (w tym parkingu) i po krótkiej rozmowie, zostaliśmy zaproszeni do zwiedzenia starego, przerobionego na hotel młyna. Gospodarze poświęcili nam czas, opowiedzieli o historii budynku i okolicznych terenów. Z nieukrywaną dumą pokazali odrestaurowane elementy starej zabudowy i wchodzące w skład wystroju wnętrza fragmenty dawnych urządzeń. Połączenie nowoczesnych rozwiązań z zabytkowym wyposażeniem nadaje lokalowi niezwykle przyjemny charakter. Miłośnicy staroci znajdą tu mnóstwo trybików, zębatek, starych belek i drewnianych kół; na fanów fantastyki czeka na piętrze niezwykły żelazny Golum. Zaopatrzeni przez gospodarzy „Młynu Wielisław” w przewodniki, ruszyliśmy malowniczą ścieżką wzdłuż odrestaurowanej grobli.
Trasa jest niezwykle przyjemna, ale jeśli ktoś miałby życzenie dotrzeć do punktu widokowego, z którego rozpościera się panorama na Góry Kaczawskie, powinien przygotować się do dłuższej wspinaczki. Miejscami podejścia są dosyć ostre, ale widoki rekompensują podjęty trud. Same organy wyglądają imponująco i żadna fotografia nie odda ogromu i piękna tej formacji skalnej.